Od jakiegoś czasu media na całym świecie propagują pomysł włoskich gmin, polegający na ściągnięciu inwestorów i mieszkańców do coraz bardziej pustoszejących wsi i miasteczek, w których pełno jest zabytkowych nieruchomości do remontu. Piotr Wojtasik skusił się na tę propozycję i zaczął wnikliwie badać temat. W praktyce okazało się jednak, że to nie taka atrakcyjna oferta, jak się wydaje w teorii.
Od jakiegoś czasu media na całym świecie propagują pomysł włoskich gmin, polegający na ściągnięciu inwestorów i mieszkańców do coraz bardziej pustoszejących wsi i miasteczek, w których pełno jest zabytkowych nieruchomości do remontu. Piotr Wojtasik skusił się na tę propozycję i zaczął wnikliwie badać temat. W praktyce okazało się jednak, że to nie taka atrakcyjna oferta, jak się wydaje w teorii.
Dom za 1 euro w zamian za jego wyremontowanie we włoskiej miejscowości – tak w skrócie brzmi najczęściej przekaz dotyczący zachęty do inwestowania w nieruchomości głównie na południu Europy, zwłaszcza Włoch.
Piotr Wojtasik postanowił skorzystać z oferty. Podzielił się nie tylko swoim doświadczeniem w rozmowie z portalem Noizz, ale i we współpracy z radczynią prawną Małgorzatą Ciukszą, wydał e-book na ten temat dla wszystkich inwestorów zainteresowanych tym południowym kierunkiem. Wynik jego doświadczeń, przejść i badań rynkowych wskazuje, że dom za 1 euro ostatecznie wyjdzie drożej niż kupno domu poza takimi ofertami. Dlaczego?
- Oferty domu za 1 euro obwarowane są różnymi zapisami i wymogami. Kluczowym jest ich remont: to nieruchomości, które zasługują częściej na miano rudery niż domu, do tego nierzadko zabytkowe (jak wiele budynków w tym pięknym kraju). To oznacza formalności, zezwolenia, współpracę z urzędami – kto próbował załatwić takie rzeczy w Polsce, wie, czym to się je, a we Włoszech – autorzy przekonują, że jest to jeszcze trudniejsze i może przekreślić szansę na spełnienie wymogów.
- Zrobienie dachu, wstawienie wszystkich okien – to jedne z częstszych palących prac, które oznaczają wydatek rzędu dziesiątek tysięcy euro, już na starcie.
- Remontując taki dom, należy nie tylko zadbać o pierwotny wygląd fasady – właściciel zobowiązany jest też do odtworzenia wnętrza. A to może być dalekie od oczekiwań współczesnego mieszkańca…
- Na zakończenie remontu ma się ograniczony czas (zazwyczaj 3 lata). Tylko że czasem na samo pozwolenie czeka się 1,5 roku! Remontowanie domu, jeśli nie mieszka się na stałe we Włoszech do prostych i do tego tanich nie należy, zwłaszcza gdy goni czas, a koniunktura w budowlance, nie tylko w Polsce, sprawia, że o fachowców niełatwo.
- We Włoszech ceny nieruchomości spadają już od 2008 roku. Jak przekonuje Polak, za ok. 20 tys. euro, czyli ok. 92 tys. zł kupił dobrze utrzymany dom w pięknej okolicy – po remoncie i z widokiem na morze.
- Autorzy wskazują, że istnieje ryzyko, że zakupiona od władz nieruchomość nagle okaże się czyjąś własnością – niby nie do pomyślenia, ale że gros domów jest pustostanami po czasach wielkich emigracji, zwłaszcza z Sycylii, to władze gmin chętnie je oddają nowym właścicielom, nie bardzo chcąc jednak ponosić konsekwencje braku uporządkowania stanu prawnego. Można się więc wpakować na niezłą minę.
- Cena 1 euro to cena bardzo często cena wywoławcza na aukcji i często jest mocno podbijana. Udział w licytacji wymaga wpłaty wadium – najczęściej 5 tys. euro. Przegrani otrzymują zwrot, wygrany otrzymuje go, o ile spełni warunki, czyli po 3 latach pokaże wyremontowany zgodnie z ustaleniami dom.
- Bywają oferty bez licytacji, ale wówczas gminy oczekują zamieszkania i podają inne warunki (np. wiek, przeniesienie swojego biznesu itp.)
- Dopiero po spełnieniu powyższych warunków można zostać właścicielem, wówczas podpisywany jest akt notarialny, ale wszystkie opłaty są liczone od nowej wartości domu. Podatki, taksy itp. idą w tysiące euro.
- Do tego wszystkiego doliczyć trzeba koszty na tłumaczenia i dobrego lokalnego prawnika, bez niego będzie trudno przeprowadzić całą transakcję.
Cena – symboliczna 1 euro – ma się więc w praktyce nijak do teorii. Kupując nieruchomość na wolnym rynku, można zaoszczędzić nie tylko nerwy i czas, ale przede wszystkim pieniądze. Sama transakcja będzie dużo prostsza, zwłaszcza że nie brakuje profesjonalnych pośredników, którzy zajmą się wszystkim za inwestora, znają realia, bo pracują na tym rynku.
Jeśli interesują się Państwo inwestycją we Włoszech, niekoniecznie za 1 euro, to polecamy pełną treść artykułu.